niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 7

To była pierwsza noc od dawna, kiedy ktokolwiek z nas spał dobrze. Pierwszy raz od dawna reszta była w dobrych humorach. Tylko ja i Nomen byłyśmy zmęczone. Nie było czasu nawet na krótką drzemkę. Już od rana przetrzepywaliśmy dom w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy. Wczoraj nie było czasu żeby się rozejrzeć. Szukaliśmy długoterminowego jedzenia, ciepłych ubrań, koców i wszystkiego, co mogło być potrzebne. Przeszukiwałam pokój na górze. Był to zdecydowanie gabinet. Stało tu kilka mebli, duże biurko i masa papierów. W pierwszej szufladzie biurka ukryty był laptop. Wyjęłam go i spróbowałam włączyć. Hasło.
- Ej ! Chantel, chodź na chwilę !- zawołałam.
Słyszałam, jak chłopak wbiega po schodach. Otwarł drzwi i spojrzał zdziwiony.
- Czy to ...
- Tak, to laptop. Pomyślałam, że może być na nim coś ciekawego, ale niestety ma hasło.
- Okey. Zajmiemy się nim wieczorem. - Chan wyjął mi z rąk laptopa i uśmiechnął się. - Coś jeszcze ciekawego ?
- Na razie tylko to. A ty ? Znalazłeś coś ?
- Same zdjęcia i ... No wiesz, chyba trafiłem na sypialnie. Wolisz nie wiedzieć, jakie przedmioty znalazłem.
Zaśmiałam się. Chantel odwrócił się i wyszedł. Wróciłam do szperania.
***
Był już wieczór. Wszyscy siedzieliśmy na dole na kanapie, a ja i Nomen próbowałyśmy coś ugotować. Na nasze szczęście było tu mnóstwo jedzenia. Makaron już bulgotał na kuchence, podobne jak sos. Wszystkim ślinka napływała do ust. Byliśmy głodni i zmęczeni. Jednak dla mnie ważniejsza była noc. Już nie mogłam się doczekać, żeby wreszcie położyć się w miękkim i wygodnym łóżku. Nomen wyłączyła gaz i zaczęła nakładać duże porcje na talerze. Chwilę później zasiedliśmy do posiłku. Zabawne, że zachowywaliśmy się, jak grupka przyjaciół na wycieczce w górach, gdy połowa ludzkości nie żyła. Jedynie Chantel wytrwale klawiszował próbując włamać się do laptopa.
- Jak ci idzie ?- zagadnęłam.
- Już prawie ...- wymruczał nie przestając patrzeć w w ekran.
Powróciłam do jedzenia. Było przepyszne. Dziwiło mnie, że Chan nie jest zainteresowany jedzeniem. Pracowaliśmy całe południe, wszyscy wprost pożerali spaghetti, jak glonojady, a on siedział niewzruszony. Był dziwny, ale było w nim coś ciekawego. Podobnie, jak z Josephem. Nadal mu nie ufaliśmy i on chyba zdawał sobie z tego sprawę, ale nie ruszało go to. Zastanawiałam się, kiedy odbędzie się jego warta i kto będzie pilnował razem z nim. A raczej, kto będzie pilnować jego. Moje przemyślenia przerwał dziki krzyk, który wydobył się z ust Chantela. Spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
- Tak ! Tak ! Udało się ! - Chłopak był tak szczęśliwy, jak gdyby dowiedział się, że to wszystko tylko sen, a on obudzi się jutro w cieplutkim łóżeczku ze śniadankiem na stole. Ale to nie był sen.
- Co tam jest ? - dopytywał Axel.
Wszyscy zebrali się wokół Chana usiłując zobaczyć, coś na ekranie.
- Tu są jakieś dokumenty. - powiedział Chantel otwierając folder. Przeleciał wzrokiem po ekranie. - Och.. .
- Co tam pisze ?- spytała Jowana.
- Tutaj jest wszystko wytłumaczone.
- Co ?
- Są wszystkie dane, wszystkie wyliczenia. Wiedzieli o tym od tak dawna i ukrywali to. Wiedzieli, jak to się skończy.- Chłopak był jak w transie. Na jego twarzy malowało się autentyczne przerażenie.- Mieli tyle czasu, żeby temu zapobiec, żeby nas ostrzec ...
- Przed czym ?! - Jowana nie rozumiała zupełnie nic. - Czy ktoś mi powie, co tam jest wytłumaczone ?
- Jak nastąpiła apokalipsa. - odparłam. - I co stanie się dalej.
Chantel wstał z fotela i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć. Niespodziewanie zaczął krztusić. Nabierał ogromne hausty powietrza, ale wciąż się dusił. Trzymał się za gardło, a z jego oczu płynęły łzy. Krzyczałam trzymając go za ręce. Wiedziałam co się dzieje. Wiedziałam, że nie dostał szczepionki. Jednak najgorsze było to, że nie mogłam mu pomóc. W końcu chłopak upadł na podłogę, a ja zaniosłam się płaczem.

17 komentarzy:

  1. Rozdział, jak dla mnie, zdecydowanie za krótki. Biedny Chantel... ale musiał, akurat w takim momencie! Ciekawi mnie, co jest w tych dokumentach i jak to wszystko będzie wytłumaczone. Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi Chantela. ;-; Dlaczego musi umrzeć? :c Nie podoba mi się to :c
    Mam nadzieję, że jednak uda mu się przeżyć, on bardzo tutaj pasuje :3 Liczę, że następny rozdział będzie dłuższy. Język jakim się posługujecie pisząc opowiadanie jest cudny, strasznie szybko można to przeczytać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, ktpś umiera? ;___; Mam nadzieję, że jednak nie... W każdym razie cieszę się, że wracacie do pisania :3

    fightersofthefuture.blogspot.com
    arrowtales.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że się pojawiłyście dziewczyny :) Rozumiem, że szkoła i nawał obowiązków, ale mam nadzieję, ze nie będziecie już znikać na tak długo :)
    Co do rozdziału to rewelacja :)
    Mam nadzieję, że on nie umarł, ze to tylko chwilowe zaburzenia, spowodowane brakiem szczepionki. Polubiłam go, oby nic mu się nie stało. Ciekawe co dokładnie było w tych dokumentach?
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Jako że odezwałaś się na moim blogu i napisałaś komentarz, stwierdziłam, że zechciałabyś, żebym powiadomiła Cię o nowym rozdziale.Jeśli nadal jesteś zainteresowana, to zapraszam na 13. rozdział "Ucieknijmy stąd". Pozdrawiam :)
    http://uciekajmy-stad.blogspot.com/

    PS Twoje opowiadanie zapisałam sobie w zakładkach i czeka na chwile wolne, więc na pewno odwdzięczę się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No no. Robi się coraz bardziej ciekawie!
    Czemu uśmiercasz Chana ??
    Biedak niczemu nie zawinił!! :D
    Czekam nn. Weny! Pzdr.
    historie-ktore-pisze-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wybaczę! Czemu on? T-T Tak nie można!
    Błagam nie zabierajcie mi go jeszcze, tak się z nim zżyłam, a nasze wspólne wspomnienia? T-T
    To, co wyżej napisałam są moimi odczuciami, gdy doczytałam końcówkę, bo jak mogłyście?! Nie możecie uśmiercić Axela, czy kogoś innego?
    Nie róbcie tego mojej ulubionej postaci! Tak bardzo kolesia polubiłam, a wy z taką bombą wyskakujecie!
    Szczerze mam nadzieje, ze on tylko jakąś grypę złapał, czy coś i zaraz wstanie na nogi, a może ten gość - Joseph - wyskoczy nagle ze szczepionką? I go uleczy? Co prawda wtedy zapadłby pewnie w jakąś śpiączkę, stałby się balastem... błagam nie zabijajcie go! T-T Wszystkich byle nie jego! Możecie wprowadzić nagle terrorystów z bombą, którzy wysadzają wszystkich, ale nie jego! T-T
    Jesteście okrutne... chociaż wiem, że jest to opowiadanie o apokalipsie... kolejny raz was błagam (nawet na kolanach) nie zabijacie go!
    Wprowadzacie terror! Grr... jestem zła! I zaraz znów beczę... makijaż rozwaliłam... bee...
    Naprawdę teraz to nie będę mogła po nocach spać dopóki nie dowiem się, co z Chantelem!
    Kto chce przyłączyć się ze mną do strajku?!
    Strajkuje!
    Chociaż to właściwie nie ma za dużego sensu, rozumiem, że to Wy jesteście autorkami i w Waszych rękach spoczywa los bohaterów, a jednak... jesteście okrutne! W szczególności jeżeli kończycie w tak ważnym momencie! On nie może umierać! W tej chwili w wymyślam kilka sposobów jak go ocalić, ale tylko ten ze szczepionką brzmi wiarygodnie... niech no ten zabójca z dżungli niczym Rambo na coś się przyda! - mam na myśli Josepha (swoją drogą imiona waszych bohaterów są bardzo indywidualne i pomysłowe, ale zarazem ciężko je zapamiętać >.<).
    Idę rozpaczać w samotności... dlaczego... och dlaczego?!
    Nie będę na tyle okrutna, aby nie życzyć wam weny, góry pomysłów, dużo czasu wolnego i oczywiście PRZEDE WSZYSTKIM pomysłu jak jednak nie zabić mego ulubieńca <3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Chantela, to taki mój "ideał chłopaka" :) Za nic nie uśmierciłabym go już w 8 rozdziale.

      Usuń
  8. Będzie krótko za co przepraszam ale terminy mnie gonią (tak oto cudny tydzień przed świętami cztery sprawdziany, referat z historii i inne pierdoły :/ ). Cóż. Trochę zaskoczył mnie obrót wydarzeń. Nie byłam za bardzo zżyta z bohaterem ale żal mi Chantela i mam nadzieje że jednak nic mu się nie stanie i to fałszywy alarm. Miałam mala nadzieję że jest on odporny.
    I ciekawe co tak dokładnie jest w tym laptopie... Plany zniszczenia ludzkości bronią biologiczną które leżą od tak sobie w opuszczonym domu? Niezbyt rozsądne. Chyba że ktoś chciał aby je odnaleziono... Ta, cóż, ja i moje teorie spiskowe xD
    Czekam na kolejny rozdział i życzę oceanów wenny :*
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutne. Ale ja Cię mogę pocieszyć ;-) Pozdrawiam ;-P Tajemniczy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przede wszystkim dzięki za komentarz u mnie, miło że wpadłaś i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :)
    Odpowiadając na pytanie, imię mojej bohaterki Iness wpadło mi do głowy tak po prostu przy wymyślaniu także tego, jak będą się nazywać trybuci moich igrzysk. Przy okazji informuję o tym, że pojawił się rozdział numer 2 (nie będę wspominać o tym w spamie, tylko tutaj, korzystając już z okazji.
    No ale dobrze, nie ma się co rozgadywać, przejdźmy do sedna!
    Rozdział krótki i chce się więcej. Ale nie ma co narzekać, ważne że jest i że Ty również działasz z blogosferze z efektami jak najbardziej udanymi.
    Nomen jest śliczna, biorąc pod uwagę zdjęcie z zakładki bohaterowie, a Chantel bardzo przystojny (wyjdę na płytką, ale dopiero tu zajrzałam i niewiele dowiedziałam się o charakterach postaci).
    Ale spokojnie - to się zmieni. Jeszcze Cię pomęczę moimi komentarzami.
    Mam nadzieję, że z Chantelem wszystko będzie w porządku, bo chcę go poznać, a to nie będzie możliwe, gdy... no wiesz. Po prostu wpadł mi w oko i cóż więcej mówić. Mam przeczucie, że jest ciekawą postacią.
    Tak w ogóle to piszę w liczbie pojedynczej, a blog jest prowadzony przez dwie osoby, tak? Wobec tego mam pytanie, która z Was pisze z perspektywy jakiej postaci? ;)
    Jeśli coś pokręciłam, to przepraszam, tłumaczę się tym, że jestem tu nowa.
    ps. mamy podobne pseudonimy ;)
    Pozdrawiam, Nestia.
    http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps2. bardzo fajny zwiastun. Niby krótki i minimalistyczny, ale lekko mroczny. Bałam się, że mi zaraz coś na ekranie wyskoczy :P

      Usuń
  11. Hej! U mnie nareszcie pojawił się nowy rozdział, więc ciepło zapraszam:
    http://life-of-heros.blogspot.com/2014/12/rozdzia-viii.html
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Najbardziej zaskoczyła mnie długość tego rozdziału. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec!:) I bardzo żal mi Chantela. Sądziłam, że Ci którzy przeżyli do tej pory, nie będą już umierać, a tu taka niemiła niespodzianka. Biedny:( Ciekawa jestem jak dalej potoczą się ich losy i ile z nich jeszcze umrze...
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Biedny Chantel :( Muszę powiedzieć, że to niemiłe zaskoczenie. Myślałam, że skoro już się obronił, to tak zostanie, a tu co? Jeśli chodzi o wyjawione informacje, to masakra. Jakie rząd mógł mieć w tym wszystkim interesy? Szczerze mówiąc, ta sprawa interesuje mnie najbardziej, więc czekam na nn ^^
    Sparks ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku tak pięknie napisane. :) Wydaje mi się, że czytałam kiedyś Twojego bloga, ale mało z tego pamiętam, a szkoda... Naprawdę ładnie napisane, bogate słownictwo i ciekawa historia.
    Pozdrawia Anka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooo dawno nie czytałam takich opowiadań o takiej tematyce :D. Fajnie, szybko się czyta. A koniec pierwszego akapitu sprawił, że się uśmiałam. Martwi mnie jedna rzeczy, czy Chantel przeżyje :<. Mam nadzieję, że tak. Czekam na kolejny :D. Zapraszam również do siebie :).
    xxforeverxxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń