środa, 19 listopada 2014

Rozdział 5

Leżałam przy ognisku. Było mi przyjemnie ciepło mimo, że miałam na sobie tylko zakrwawiony mundur. Głowa bolała mnie od uderzenia, ale czułam się dobrze.
- Długo byłam nieprzytomna ? - zapytałam.
- Parę godzin. - Chantel dorzucił drewna do ognia. Iskry rozsypały się dookoła trafiając mnie w twarz. Piekło jak diabli.
- Gdzie reszta ?
-Poszli po drewno, a Nomen po wodę.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Czułam się głupio. Tylko ja nic nie robiłam.
- Mogę w czymś pomóc ? - spytałam.
- Leż.
Chwilę później do "obozu" wrócili Alex i Jowana. Brakowało jedynie Nomen. Na nią zresztą też nie musieliśmy zbyt długo czekać. Podczas gdy chłopcy próbowali zbudować namioty, które znaleźliśmy w sklepie, Nomen wróciła z jakimś chłopakiem.
- Cześć. To Joseph. - Nomen wskazała na zakrwawionego towarzysza.
Ona też była zalana krwią. W rękach nieśli termosy z wodą.  Nikt z nas specjalnie nie zdziwił się tym, że przyprowadziła kogoś nowego. My też się nie znaliśmy. Byliśmy sobie zupełnie obcy, a jednak więź, która powstała wciągu tych paru dni robiła się coraz silniejsza. W "poprzednim" życiu miałam wielu przyjaciół, ale mogę się założyć, że żadne z nich nie poradziłoby sobie w takich warunkach. Pewnie już dawno leżeli w ziemi przysypani pyłem i ciałami innych zmarłych. Przykre, ale prawdziwe.
 Chantel przedstawił nas wszystkich i zajął się ranami Josepha. Nomen zabrała się za robienie herbaty. Kiedy wszystko było już gotowe, Alex wyjął z plecaków chleb i kabanosy. Mięso musieliśmy szybko zjeść, bo i tak by się zepsuło. Mimo, że plecaki były ciężkie wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że prędzej, czy później zabraknie nam zapasów. Dawniej byłam wegetarianką. A w zasadzie weganką. Zero mięsa, mleka, czy miodu. Teraz to wydawało mi się śmieszne. Oddałabym wszystko, żeby zjeść porządny obiad. Rosół, a potem schabowego z ziemniakami.  Na myśl o tym ślinka napłynęła mi do ust, chociaż nie byłam specjalnie głodna. Czasy głodu miały dopiero nadejść. Wgryzłam się w moją część chleba i popiłam gorącą herbatą. Sparzyła mi język i podniebienie, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Zdawało mi się, że nie czuje zupełnie niczego. Połykałam w pośpiechu, bo powoli zapadał zmrok i czas najwyższy by wystawić wartę. Chciałam się zgłosić, bo przecież przespałam większą część dnia. Reszta też skończyła jeść. Siedzieliśmy w milczeniu grzejąc ręce przy ognisku.
- Kto idzie na wartę ? - zapytał Alex z trudem tłumiąc ziewnięcie.
Mnie nie oszuka. Dobrze wiem, że jest wyczerpany. Podobnie jak Nomen. Byliśmy tu od kilku dni, a ona wyglądała na ogromnie wyczerpaną. Zgadywałam, że nie spała. Pewnie nie umiała zasnąć, zresztą jak wszyscy. Jedynie to, że straciłam przytomność sprawiło, że zmorzył mnie sen. Jowana też nie spała. Miała cienie pod oczami i ledwo trzymała się na nogach. Josepha nie brałam pod uwagę. To skrajne warunki, ale nie aż tak, żeby zaufać zupełnie obcej osobie. Nie przyznawałam się do tego, ale sprawiał, że miałam gęsią skórkę. Było w nim coś dziwnego. Dziwnego i przerażającego zarazem.
- Mogę ja. - zgłosiłam się na ochotnika. - Jestem najbardziej wypoczęta.
- Sama nie dasz rady. - zauważyła Nomen.
- Pomogę jej. - zaoferował się Joseph.
- Nie ma potrzeby. - zaoponował Chantel. - Dziś moja kolej.
Joseph wzruszył ramionami i odłożył kubek. Dziewczyny zrobiły to samo. Chwilę później przy ogniu zostaliśmy tylko ja i Chantel. Usiadłam bliżej niego i wyciągnęłam pistolet. Patrzyłam w gwiazdy i wspominałam dawne życie. Wtedy siedząc przy ognisku, z całkiem niezłym chłopakiem byłabym wniebowzięta. Zapewne pobiegłabym poprawić makijaż i włosy, a potem  rozmawiała z nim przez całą noc, pilnując, by nie było ani chwili milczenia. Teraz siedziałam tu brudna, rozczochrana i milcząca. Zabawne, jak szybko się zmieniłam. Jak szybko ten świat mnie zmienił.
- Dlaczego przeżyłeś ? - zapytałam.
Głupie pytanie, ale mnie to interesowało. Ja jestem córką posła i to dlatego dostałam szczepionkę. Miałam wyjechać z rodzicami na Wyspy Kanaryjskie, ale Wybuch nas uprzedził. Wolałam nie myśleć o tym, gdzie jest teraz moja rodzina.
- Nie rozumiem. - chłopak przyjrzał mi się uważnie.
- Dlaczego dostałeś szczepionkę ? Masz kogoś w wojsku ? - Chantel pokręcił przecząco głową. - Może w rządzie ?
- Nie dostałem szczepionki. - Wydawał się zdziwiony moimi pytaniami.
- Nie... Żartujesz prawda ? - nie żartował. - Przecież to niemożliwe. Nie mogłeś przeżyć bez szczepionki. Każdy z nas ją dostał.
- Jaką szczepionkę ?
- Szczepionkę. Tą, która sprawia, że możesz oddychać. Tylko najważniejsi ją dostali. Rząd, wojsko i ci najbogatsi.
- Ja nie dostałem.
- Jesteś wyjątkiem. To, że żyjesz to cud.
Chłopak uśmiechnął się do mnie. Widziałam to mimo, że już dawno się ściemniło. Odpowiedziałam uśmiechem i odwróciłam się. Utkwiłam wzrok w lesie, ale mimo, że byliśmy w zupełnie nowym miejscu, ja nie czułam strachu. Byłam spokojna. Wiedziałam, że cokolwiek się stanie i tak damy radę. Musimy dać.





Przepraszam za spóźnienie, ale niedawno wróciłyśmy z Londynu i zupełnie nie miałyśmy czasu, żeby napisać coś nowego. :)

21 komentarzy:

  1. Hej :) Świetny rozdział! Bardzo mi się podoba, z każdym rozdziałem coraz bardziej się wciągam. Szybko się czyta, jest ciekawe i trzyma w napięciu. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No no, ciekawe jak się potoczy akcja... Ciekawe, jak to będzie z Chantel i Ariel... Czekam na następny rozdział.

    Tajemniczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To takie ciekawe i oryginalne :) Podoba mi się i chętnie będę czytać :D
    Taka mała uwaga: nie-przytomna pisze się razem :>
    Nie lubię się czepiać i poprawiać innych, ale chciałam tylko o tym wspomnieć dla Waszego dobra :D
    I dziękuję za komentarz u mnie :*
    love-ya-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest naprawdę dobry. Coraz bardziej podoba mi się ta historia. świetnie wam idzie, oby tak dalej. Zastanawiam się jak się dalej losy potoczą. Coś mam wrażenie, ze między tą dwójką coś zaiskrzy :)
    Poza tym dziękuję za komentarz na moim blogu i zapraszam na nowy rozdział, który dodałam przed chwilką:)
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, to takieś świetne :) Bardzo ciekawa historia się zapowiada. Znalazłam kilka jakichś tam błędów, ale nie ważne, bo ogólnie bardzo fajnie puszecie. Dodaję do oserwowanych i czekam na kolejny rozdział :D

    Zapraszam do siebie:
    fieryknife.blogspot.com
    cichyaniol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za własne błędy w komentarzu, pisałam szybko na telefonie :)

      Usuń
  6. Ciekawe kim jest ten chłopak. Skoro wszyscy, którzy przeżyli dostali szczepionkę, a on nie, to albo nie mówi całej prawdy, albo jest bardzo silny. A że ja lubię silnych facetów to czekam cierpliwie na dalsz losy tej postaci. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka, udało mi się nadgonić z rozdziałami ;)

    Nie dziwię się, że nie ufają sobie nawzajem. W końcu, są teraz w trudnej sytuacji, nie ma co. Ciekawi mnie ten chłopak, Joseph. Nie dostał szczepionki, a żyje. Może on jest jakimś nadnaturalnym stworzeniem? Takie wnioski wyciągnęłam. Ale on może też kłamać, żeby zatuszować fakt, kim jest naprawdę. Tego najbardziej jestem ciekawa...

    Pozdrawiam ;)
    PS: O nowościach na waszym blogu informujcie mnie w zakładce "Spam" na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej ;D Szczepionki nie dostał Chantel. Joseph jest tym, który dołączył w poprzednim rozdziale ;D Dziękujemy za komentarz

      Usuń
  8. Podoba mi się. Lubię takie klimaty ^-^ Czekam na więcej.

    welcome-to-the-world-ww.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Późno, bo późno, ale ważne, że jestem :)
    Coraz ciekawsze podajesz informację i podoba mi się nieufność Ariel oraz z niejasnych mi powodów wyczuwam między tą dwójką chemię, taką iskierkę ciekawości i chęci "zapoznania" się bliżej :D
    Swoją drogą nadal nie mogę przyzwyczaić się do imienia drugiej bohaterki. Nomen - jej imię kojarzy mi się z "Omen", co z lekka mnie przeraża ze względu, że ich świat nawiedziła apokalipsa, ja szczerze mówiąc, wierzyłam, że w 2012 nastąpi koniec świata i słyszałam, że niektórzy ludzi kupowali jaskinie i łodzie oraz mnóstwo zapasów, co teraz wydaje mi się śmieszne.
    To naprawdę intrygujące, że Chantel nie dostał szczepionki, bo naprawdę uważałam, że wszyscy ją dostali i teraz będę martwić się przy każdym rozdziale, aby nagle nie zaatakował go ten wirus, czy co tam krąży w powietrzu i nie uśmierciło go w sekundę, ale pewnie każdy kto dostał szczepionkę jest w równym stopniu przerażony, bo jak myślała Nomen (a może Ariel?) z jej przemyśleń wynika, że nikt nie ma pewności, że szczepionka będzie działać przez cały czas, co jest do reszty przerażające, więc mam nadzieje, że jednak nikogo nie uśmiercisz (uśmiercicie).
    Rozdział nieco krótki, ale rozumiem, że wolicie pisać właśnie takie, więc tylko trochę na nie ponarzekam :D
    Sytuacja przy ognisku była naprawdę zabawna, a raczej i nieco smutna ze względu na jakie tory schodziły myśli Ariel, a jednocześnie miałam wielką nadzieje, że nagle Chantel złapie ją za ramię i przyciągnie ją do siebie całując namiętnie... jednak wiem, że moje dziwaczne i kosmate myśli, raczej nie zostaną urzeczywistnione, ale jednak mam taką nadzieje :)
    Naprawdę cieszę się, że staracie się opisywać sytuacje bohaterów, a opisy wychodzą Wam, coraz lepiej :D Jeszcze chwila, a to ja będę uczyć się jak powinno się opisywać :p
    Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w pisaniu, górę pełną pomysłów, wenę nieodłącznie przy każdej z was i mnóstwo czasu, abyście mogły tworzyć Wasze dzieła literackie ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. ale super powodzenia w dalszym pisaniu czekam na wiecej :)

    http://nikoladrozdzi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawy styl i jeszcze lepsza fabuła. Z każdym rozdziałam robi się ciekawiej i pojawia się coraz więcej pytań.
    Jakim cudem Chantel przeżył? Kim okaże się Joshep? No i chyba najważniejsze Co się stanie z grupą z początku obcych ludzi, którzy są zmuszeni sobie zaufać?
    Przyjemne opisy, sporo dialogów, a wpis pozornie krótki, ale przyjemnie się go czyta.
    W wolnym czasie z pewnością tutaj powrócę, by poznać dalsze losy bohaterek :)
    http://kalinowskam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie widzę, aby autor tego bloga obserwował Internetowy Spis. Proszę to zrobić, masz na to 3 dni, inaczej Twoje zgłoszenie na ocenę w Ocenialnii ISu zostanie usunięte.

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoj kolejny rozdział bardzo mi się podoba , sytuacje i całe opowiadanie robi się coraz ciekawsze , czekam na kolejny !!!
    http://youwinoryoudie66.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Coraz więcej się dzieje. Ciekawe dlaczego Chantel przeżył. Ta Apokalipsa wydaje się być coraz dziwniejsza i nie mogę doczekać się co będzie dalej.
    Pozdrawiam,
    Sparks ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przy okazji zapraszam na kolejny rozdział ;) http://essence-of-spark.blogspot.com/

      Usuń
  15. Hm, hm... Zastanawiające. Więc Chantel nie dostał szczepionki. Tylko zgaduję, ale... Czyżby byli tacy, którzy są odporni na tego wirusa? Najprawdopodobniej. Ale i tak coś mnie mierzi. No i jeszcze ten Joseph. Dobra, nie rozpisuję się tylko pójdę czytać następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział.
    Bardzo fajnie się czyta.
    Czekam na next.
    http://my-mmortal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hm.. Całkiem niezły rozdział. Ciekawa jestem ,dlaczego Chantel nie dostał szczepionki (ba, w ogóle o niej nie wiedział), a jednak żyje... Może cała ta szczepionka wcale nie zapewnia życia, albo Chantel jest jakiś szczególny... Bo o Zombie to nie ma co mysleć prawda? Hahah. Dobrze, że nie ufają temu Josephowi, choć ja na miejscu ich wszystkich nie ufałabym nikomu. NIKOMU. Nigdy nic nie wiadomo :)
    PoZdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń